Tak więc dawno mnie tu nie było. Żałuję, ale nie mam czasu wiecie VII klasa itd. Tu już raczej nie będę pisać choć nie wiem. Jakby kogoś interesowały dalsze losy bohaterów to powieść będzie publikowana na wattpadzie po zakończeniu przeze mnie obecnie pisanej. Przepraszam ale nie chce mi sie tu pisać i mam problemy przez to że piszę bloga koledzy się ze mnie śmiali że "Marta chce być jeszcze bardziej popularna". Więc można będzie czytać na wattpadzie. Zaobserwujcie mnie to wam przyjdzie jak będę już ją pisać choć tu pewnie też pojawi się info. Ta notka jest chaotyczna wiem. Mam aczkolwiek nadzieję, że dotrwaliście do jej końca. Nie przedłużając na wtt nazywam się bo_czemu_nie. Ok to do następnego razu.
-Marta
P.S. Tu macie linka: https://www.wattpad.com/user/bo_czemu_nie
Buzi :*
cullen.hale.volturi-imagine-life
Historia zwykłej dziewczyny... a może nie do końca? Wszystko się zmieni gdy pozna pewnego wampira z Volterry. Jak to się skończy? Kiedy będę wampirem? Czy Kajusz w końcu się na coś zdecyduje? Czy poznam tych słynnych Cullenów? Te pytania zadaje sobie Naravi. Ciekawe czy znajdzie odpowiedzi na nękające ją pytania?
piątek, 22 grudnia 2017
wtorek, 14 marca 2017
6.Ma się ten talent!
6.Ma się ten talent!
Oprócz Cullenów w salonie byli też jak się domyśliłam Eleazar i jego partnerka. Nie mogłam się skupić. Bolała mnie głowa i czułam się słabo mimo, że jestem wampirem i nie powinien mnie taki stan dopadać. A jednak!
Wyłapałam tylko,że Eleazar był wysokim brunetem a jego żona była szatynką.
Gdy schodziłam po schodach wszyscy łącznie z Carmen jak się dowiedziałam podczas wypytywania Rose w nocy uśmiechali się do mnie. Eleazar patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczyma i rozdziawionymi ustami.
-Moi mili to jest Naravi-powiedział Carlisle- Naravi to są Carmen i Eleazar nasi znajomi z Denali.
-Miło mi was poznać-przywitałam się
-Nam ciebie również-powiedziała Carmen i mnie przytuliła.Pocałowałam ją w policzek.
Wszyscy patrzyli teraz na Eleazara i Edwarda który się na niego gapił jakby nie dowierzając. Nagle potwornie rozbolała mnie głowa i usłyszałam myśli Eleazara. Była to krótka myśl. Ona ma dar! Z nim może być najpotężniejszym wampirem jaki chodzi po tej ziemi!!!
Czyli mam dar? Super! Tylko szkoda że przez niego tak boli mnie głowa.
-Nic ci nie jest?-pytała zatroskana Esme.
-Nie, w porządku. Eleazarze o co chodzi z tym darem? Strasznie mnie od tego boli głowa!-pożaliłam się
-Skąd ty niby możesz wiedzieć że masz dar co?-Pytał Emmett
-Eleazarze...? -Carmen była zdziwiona stanem w jakim jest jej mąż- W porządku?
-Ona...! Ona...! -Edward nie umiał się wypowiedzieć.
Gdy Eleazar częściowo otrząsnął się, spojrzał po wszystkich znajdujących się w pokoju wampirach.
-Ona ma dar.- obwieścił
-Jaki? spytał Jazz
-Może używać darów wszystkich istniejących wampirów nie ważne czy zmarłych czy żyjących i może tworzyć nowe.Te używane są potęrzniejsze niż uryginały.-powiedział z szacunkiem skierowanym w moją stronę
-Wiecie co to oznacza...-powiedział Carlisle
-Spotkanie z Volturi- dokończył Emmett
Cały dzień rozmawialiśmy o moim darze.W pewnym momencie rozmazał mi się obraz. Miałam wizje przyszłości. Szczerze współczułam Alice. To jej dar ona ma tak ciągle.
Wizja była o postanowieniu Wielkiej Trójcy. Postanowili wysłać Jane z listem. W liście było zawarte zaproszenie do Volterry na spotkanie.
Wizja się urwała. Napotkałam przerażone spojrzenia.
-Tylko wizja.-odparłam
Po chwili oczy Alice zaszły mgłą. Za pomocą dary sprawdziłam co widzi. Nie mogłam uwierzyć... To ta wizja, która nawiedziła mnie przed chwilą!
Moja nowa siostra wyjaśniła wszystkim na czym polegały nasze wizje.
-Wizja sprawdzi się za 5 miesięcy- powiedziała
Tak jak mówiła mi Athenodora-pomyślałam
Faktycznie dostaliśmy list. Jane się szybko uwinęła bo nawet jej nie widzieliśmy.
***5 miesięcy później***
Jestem już z Cullenami 5 miesięcy. Wciąż nie mogę uwierzyć że już tyle czasu minęło.
Dni mijały mi głównie na polowaniu i walkach z Emmem. Jeszcze na badaniach z Carlisle'em. Zawsze chciałam być lekarzem i lubiłam patrzeć jak ci ludzie wykonują swoją trudną pracę, ale to nie były takie zwykłe badania. Otóż mój ojciec zauważył, że mam niebieskie oczy, a wcześniej miałam szkarłatne. Okazało się że nowy wampir ma dar upodabniania się do ludzi i to jemu zawdzięczam ten piękny kolor.
Dziś jest dzień naszego wyjazdu do Volterry. Wszyscy się stresują. Wszyscy oprócz mnie. Oni boją się że ktoś mi tam coś zrobi, a ja wiem że Kajusz i reszta moich znajomych na to nie pozwoli. Korzystałam z tego że Edek nie może czytać mi w myślach.
Bardzo polubiłam dar Natlie. Te wysuwane skrzydła to super dar. Często z niego korzystałam a ona uczyła mnie latać.
W samolocie okazało się, że jestem całkowicie odporna na zapach krwi ludzkiej. Byłam bardzo zadowolona i pomagałam Jazzowi, który jeszcze pomimo że długo stosuje tą dietę dalej ma problemy z samokontrolą.
Gdy wylądowaliśmy we Włoszech byłam bardzo podekscytowana co niestety wyczuł Jasper.
-Co się tak ekscytujesz powinnaś drżeć o swoje życie.- stwierdził
-Jakoś się nie boję. Od dawna mam kontakt z wampirami - powiedziałam
Po chwili podszedł do nas wampir postury Emmetta i zaprowadził nas do sali. Wszystkie wampiry ,czy to mieszkańcy Volterry czy też goście, patrzyli na mnie z szacunkiem i kiwali głowami na znak powitania.
Stanęliśmy przed wielkimi drzwiami. Felix-Przynajmniej tak mi się osobnik przedstawił- pchnął drzwi i moim oczom ukazała się okrągła sala z trzema tronami. Lecz tylko dwa były zajęte- nie było tam mojego przyjaciela o blond włosach.
-Witajcie w Volterze moi drodzy.- przywitała nas Aro. Po powitaniu zaczął rozmawiać z Carlisle'em. Do mnie podszedł Marek.
-Witaj. Jestem Marek. Wiem że jesteś przyjaciółką Kajusza. Zaraz powinien przyjść-stroi się.-zaśmiał się zawtórowałam mu.
-Dzień dobry. Nie wiedziałam że aż tak dba o swój wygląd. Poczekam nigdzie mi się nie spieszy.
W odpowiedzi kiwnął głową i usiadł na swoim tronie. Gdyby nie to że wiem o nim już co nieco uznałabym go za dziwnego. Aro i moja rodzina siedzieli już na kanapach. Rzuciłam jedno spojrzenie na drzwi i dołączyłam do niech.Po chwili rozmowy Aro odezwał się:
-To jak moja droga? Dołączysz do nas?- spytał z nadzieją. Już otwierałam usta gdy do sali wbiegł wściekły Kajusz.
-Nie!!! -wydarł sie
-Dlaczego bracie pewnie słyszałeś jaki ma dar. Przyda się w twojej armii- nalegał Aro
-Nie zgadzam się.
-Dlatego, że...-Aro naciskał na brata
-Dlatego, że jest dla mnie ważna i moim obowiązkiem jest zapewnienie jej szczęścia a z nimi jest szczęśliwa- wyjaśnił.
Podszedł do mnie. Wstałam. Gdy był na wyciągnięcie ręki przytulił mnie tak jakbyśmy się przez wieki nie widzieli. Tak często to robił ale tym razem było to zupełnie inne. Był ciepły.
wszyscy patrzyli na nas jak na UFO.
-Tęskniłam.
-Ja też-wyszeptał mi we włosy- Ale nie tylko ja.
-Domyślam się.
Gdy się od siebie oderwaliśmy odezwał się Carlisle:
-A więc to jest ten twój znajomy wampir.
Przytaknęłam nagle ktoś wszedł do sali. Usłyszałam tak bardzo znany mi głos.
-Felix odwal się!
*********************************************************************************
Jak myślicie kto krzyczał? :D
Oprócz Cullenów w salonie byli też jak się domyśliłam Eleazar i jego partnerka. Nie mogłam się skupić. Bolała mnie głowa i czułam się słabo mimo, że jestem wampirem i nie powinien mnie taki stan dopadać. A jednak!
Wyłapałam tylko,że Eleazar był wysokim brunetem a jego żona była szatynką.
Gdy schodziłam po schodach wszyscy łącznie z Carmen jak się dowiedziałam podczas wypytywania Rose w nocy uśmiechali się do mnie. Eleazar patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczyma i rozdziawionymi ustami.
-Moi mili to jest Naravi-powiedział Carlisle- Naravi to są Carmen i Eleazar nasi znajomi z Denali.
-Miło mi was poznać-przywitałam się
-Nam ciebie również-powiedziała Carmen i mnie przytuliła.Pocałowałam ją w policzek.
Wszyscy patrzyli teraz na Eleazara i Edwarda który się na niego gapił jakby nie dowierzając. Nagle potwornie rozbolała mnie głowa i usłyszałam myśli Eleazara. Była to krótka myśl. Ona ma dar! Z nim może być najpotężniejszym wampirem jaki chodzi po tej ziemi!!!
Czyli mam dar? Super! Tylko szkoda że przez niego tak boli mnie głowa.
-Nic ci nie jest?-pytała zatroskana Esme.
-Nie, w porządku. Eleazarze o co chodzi z tym darem? Strasznie mnie od tego boli głowa!-pożaliłam się
-Skąd ty niby możesz wiedzieć że masz dar co?-Pytał Emmett
-Eleazarze...? -Carmen była zdziwiona stanem w jakim jest jej mąż- W porządku?
-Ona...! Ona...! -Edward nie umiał się wypowiedzieć.
Gdy Eleazar częściowo otrząsnął się, spojrzał po wszystkich znajdujących się w pokoju wampirach.
-Ona ma dar.- obwieścił
-Jaki? spytał Jazz
-Może używać darów wszystkich istniejących wampirów nie ważne czy zmarłych czy żyjących i może tworzyć nowe.Te używane są potęrzniejsze niż uryginały.-powiedział z szacunkiem skierowanym w moją stronę
-Wiecie co to oznacza...-powiedział Carlisle
-Spotkanie z Volturi- dokończył Emmett
Cały dzień rozmawialiśmy o moim darze.W pewnym momencie rozmazał mi się obraz. Miałam wizje przyszłości. Szczerze współczułam Alice. To jej dar ona ma tak ciągle.
Wizja była o postanowieniu Wielkiej Trójcy. Postanowili wysłać Jane z listem. W liście było zawarte zaproszenie do Volterry na spotkanie.
Wizja się urwała. Napotkałam przerażone spojrzenia.
-Tylko wizja.-odparłam
Po chwili oczy Alice zaszły mgłą. Za pomocą dary sprawdziłam co widzi. Nie mogłam uwierzyć... To ta wizja, która nawiedziła mnie przed chwilą!
Moja nowa siostra wyjaśniła wszystkim na czym polegały nasze wizje.
-Wizja sprawdzi się za 5 miesięcy- powiedziała
Tak jak mówiła mi Athenodora-pomyślałam
Faktycznie dostaliśmy list. Jane się szybko uwinęła bo nawet jej nie widzieliśmy.
***5 miesięcy później***
Jestem już z Cullenami 5 miesięcy. Wciąż nie mogę uwierzyć że już tyle czasu minęło.
Dni mijały mi głównie na polowaniu i walkach z Emmem. Jeszcze na badaniach z Carlisle'em. Zawsze chciałam być lekarzem i lubiłam patrzeć jak ci ludzie wykonują swoją trudną pracę, ale to nie były takie zwykłe badania. Otóż mój ojciec zauważył, że mam niebieskie oczy, a wcześniej miałam szkarłatne. Okazało się że nowy wampir ma dar upodabniania się do ludzi i to jemu zawdzięczam ten piękny kolor.
Dziś jest dzień naszego wyjazdu do Volterry. Wszyscy się stresują. Wszyscy oprócz mnie. Oni boją się że ktoś mi tam coś zrobi, a ja wiem że Kajusz i reszta moich znajomych na to nie pozwoli. Korzystałam z tego że Edek nie może czytać mi w myślach.
Bardzo polubiłam dar Natlie. Te wysuwane skrzydła to super dar. Często z niego korzystałam a ona uczyła mnie latać.
W samolocie okazało się, że jestem całkowicie odporna na zapach krwi ludzkiej. Byłam bardzo zadowolona i pomagałam Jazzowi, który jeszcze pomimo że długo stosuje tą dietę dalej ma problemy z samokontrolą.
Gdy wylądowaliśmy we Włoszech byłam bardzo podekscytowana co niestety wyczuł Jasper.
-Co się tak ekscytujesz powinnaś drżeć o swoje życie.- stwierdził
-Jakoś się nie boję. Od dawna mam kontakt z wampirami - powiedziałam
Po chwili podszedł do nas wampir postury Emmetta i zaprowadził nas do sali. Wszystkie wampiry ,czy to mieszkańcy Volterry czy też goście, patrzyli na mnie z szacunkiem i kiwali głowami na znak powitania.
Stanęliśmy przed wielkimi drzwiami. Felix-Przynajmniej tak mi się osobnik przedstawił- pchnął drzwi i moim oczom ukazała się okrągła sala z trzema tronami. Lecz tylko dwa były zajęte- nie było tam mojego przyjaciela o blond włosach.
-Witajcie w Volterze moi drodzy.- przywitała nas Aro. Po powitaniu zaczął rozmawiać z Carlisle'em. Do mnie podszedł Marek.
-Witaj. Jestem Marek. Wiem że jesteś przyjaciółką Kajusza. Zaraz powinien przyjść-stroi się.-zaśmiał się zawtórowałam mu.
-Dzień dobry. Nie wiedziałam że aż tak dba o swój wygląd. Poczekam nigdzie mi się nie spieszy.
W odpowiedzi kiwnął głową i usiadł na swoim tronie. Gdyby nie to że wiem o nim już co nieco uznałabym go za dziwnego. Aro i moja rodzina siedzieli już na kanapach. Rzuciłam jedno spojrzenie na drzwi i dołączyłam do niech.Po chwili rozmowy Aro odezwał się:
-To jak moja droga? Dołączysz do nas?- spytał z nadzieją. Już otwierałam usta gdy do sali wbiegł wściekły Kajusz.
-Nie!!! -wydarł sie
-Dlaczego bracie pewnie słyszałeś jaki ma dar. Przyda się w twojej armii- nalegał Aro
-Nie zgadzam się.
-Dlatego, że...-Aro naciskał na brata
-Dlatego, że jest dla mnie ważna i moim obowiązkiem jest zapewnienie jej szczęścia a z nimi jest szczęśliwa- wyjaśnił.
Podszedł do mnie. Wstałam. Gdy był na wyciągnięcie ręki przytulił mnie tak jakbyśmy się przez wieki nie widzieli. Tak często to robił ale tym razem było to zupełnie inne. Był ciepły.
wszyscy patrzyli na nas jak na UFO.
-Tęskniłam.
-Ja też-wyszeptał mi we włosy- Ale nie tylko ja.
-Domyślam się.
Gdy się od siebie oderwaliśmy odezwał się Carlisle:
-A więc to jest ten twój znajomy wampir.
Przytaknęłam nagle ktoś wszedł do sali. Usłyszałam tak bardzo znany mi głos.
-Felix odwal się!
*********************************************************************************
Jak myślicie kto krzyczał? :D
sobota, 4 marca 2017
5. ,,Utalentowana w walce''
,,Utalentowana w walce''
-Co tu się dzieje?-spytała kobieta która weszła do domu.
Z opowieści Kajusza wiem, że to była Esme-żona Carlisle'a. Esme ma karmelowe włosy i ładne krągłości.Zaraz za nią przez drzwi weszli: niska dziewczyna o chochlikowatej twarzyczce -Alice żona Jaspera- piękna blondynka Rosalie Hale i ciemnowłosy mięśniak Emmett.
Wszyscy patrzyli to na mnie to na moich towarzyszy. Byli zdziwieni. Nie dziwię im się. Sama byłabym zdziwiona gdybym zobaczyła w swoim domu obcą osobę normalnie rozmawiającą i innymi członkami rodziny.
-Kochani to jest Naravi-przedstawił mnie Carlisle.-Jazz ją przemienił, będzie z nami mieszkać- oznajmił blondyn.
-To wspaniale!- ucieszyła się Esme.
-Też się cieszę.-powiedziałam przytulając kobietę
Później przywitała mnie Alice i Rose. Na koniec podszedł do mnie Emm. Wziął mnie w ramiona i zamknął w jego niedźwiedzim uścisku.
-No to jak SIOSTRUNIO... Kiedy idziemy powalczyć?
-Kochanie, może daj jej się najpierw nauczyć jak się bronić...-uspokajała go Rosalie
-Nie, spoko dam radę
-Tak na marginesie gdzie są Edward i Natlie? (u mnie Edward rozwiódł się z bellą :D)- spytała Alice
-Wzięła biedaka na zakupy- powiedział Emmett
-To jak... idziemy?-spytałam mięśniaka
-Może jednak Jazz najpierw cię czegoś nauczy?- Esme podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
-Sadzę że dam radę. To jak?
-No to chodź. Postaram się nie zrobić ci krzywdy.
-Dobrze wiedzieć. Szykuj się na porażkę BRACISZKU
-To idziemy- powiedział Jasper
***5 minut później na polanie***
-Słuchaj możesz się jeszcze wycofać-powiedziała Alice
-Nie dzięki dam radę
-Skoro tak uważasz
Wyszliśmy z Emmettem na środek polanki. Reszta rodzinki usiadła na kamieniu niedaleko. Carlisle wytłumaczył nam zasady. Po chwili powiedział ,,Start!''. Napięłam mięśnie i czekałam aż mnie zaatakuje. Z twarzy nie schodził mi cwaniacki uśmieszek.
,,Wygram to bez problemu''-ta myśl mnie nie opuszczała. Po niespełna 6 sekundach mój przeciwnik zaatakował. Wczepiłam trampki w ziemię tak, że pchnął mnie w tył. Po chwili odepchnęłam go na koniec polany. Szybko wstał i ponownie zaatakował. Tym razem chciał mnie podciąć. Gdy już myślał że upadnę i on wygra zrobiłam piruet w poziomie i wylądowałam na przykurczonych w kalanach nagach tuż przed nim.
Jego mina była komiczna. Był tak zdziwiony że nawet nie zauważył, że wyskoczyłam w górę i uczepiłam się gałęzi drzewa. ,,Biedny" rozglądał się po całej polanie i mnie szukał. Okręciłam się na gałęzi jak na drążku do ćwiczeń. Wyskoczyłam i wylądowałam za nim. Poklepałam go w ramię.
Rozpoczął serię ciosów. Ja tylko ich unikałam- na razie. Po chwili tak się zagapiłam że musiałam zrobić gwiazdę. Znów zaatakował. Tym razem nie tylko on ja też zaczęłam walczyć. Po około 20 sekundach Wyskoczyłam w górę i gdy spadałam kopnęłam go od tyłu w plecy. Upadł.
Powoli podeszłam do niego i podałam mu rękę. Był zaskoczony ale skorzystał z pomocy. Gdy już był na nogach dalej był oniemiały. Cullenowie również patrzyli na nas z rozdziawionymi ustami.
Zaśmiałam się.
-Mówiłam, że wygram-Zaśmiałam się.
-Jak to zrobiłaś?- powiedział Jazz który pierwszy się otrząsnął
-Praktyka czyni mistrza czyż nie?-powiedziałam
-Jaka praktyka?-spytali wszyscy razem
-Tak to jest gdy masz przyjaciela wampira i żyjesz w środowisku rojącym się od tropicieli i na dodatek jeden z nich ma chętkę na twoją krew.Kiedy byłam człowiekiem nie miałam szans w walce ale postanowił mi co nieco pokazać.-odparłam
-Widać, że szybko pojmujesz wiedzę.powiedział Carlisle
-Nie mogę zaprzeczyć.Wracamy?
-Jasne.-Powiedziała Alice.
Całą drogę powrotną rozmawiałam z Jasperem. Powiedział,że jest pod wrażeniem moich umiejętności i jeszcze nie widział żeby ktoś umiał tak dobrze walczyć.
Po powrocie zasiedliśmy przed telewizorem. Po godzinie 22 do domu wrócili Edek i Natlie.
Zostałam im przedstawiona. Później opowiedzieli im ze szczegółami moją walkę z Emmem. Misiek był tak zły że Rose musiała go wziąć na spacer.
-Ja idę na górę.-powiedziałam
-Idź jutro przyjedzie Eleazar i sprawdzi jaki masz dar -powiedziała Esme
-Wspaniale
***następnego dnia***
Wszyscy siedzieli dalej w salonie więc zeszłam do nich.Całą noc poświęciłam na czytanie.Bardzo lubiłam to robić. Lubiłam. Tsa...Ja wręcz to kochałam!
-Cześć wszystkim-przywitałam się.
W salonie oprócz Cullenów byli też...
*********************************************************************************
Przepraszam za długą nieobecność. Postaram się dodawać notki częściej.
-Co tu się dzieje?-spytała kobieta która weszła do domu.
Z opowieści Kajusza wiem, że to była Esme-żona Carlisle'a. Esme ma karmelowe włosy i ładne krągłości.Zaraz za nią przez drzwi weszli: niska dziewczyna o chochlikowatej twarzyczce -Alice żona Jaspera- piękna blondynka Rosalie Hale i ciemnowłosy mięśniak Emmett.
Wszyscy patrzyli to na mnie to na moich towarzyszy. Byli zdziwieni. Nie dziwię im się. Sama byłabym zdziwiona gdybym zobaczyła w swoim domu obcą osobę normalnie rozmawiającą i innymi członkami rodziny.
-Kochani to jest Naravi-przedstawił mnie Carlisle.-Jazz ją przemienił, będzie z nami mieszkać- oznajmił blondyn.
-To wspaniale!- ucieszyła się Esme.
-Też się cieszę.-powiedziałam przytulając kobietę
Później przywitała mnie Alice i Rose. Na koniec podszedł do mnie Emm. Wziął mnie w ramiona i zamknął w jego niedźwiedzim uścisku.
-No to jak SIOSTRUNIO... Kiedy idziemy powalczyć?
-Kochanie, może daj jej się najpierw nauczyć jak się bronić...-uspokajała go Rosalie
-Nie, spoko dam radę
-Tak na marginesie gdzie są Edward i Natlie? (u mnie Edward rozwiódł się z bellą :D)- spytała Alice
-Wzięła biedaka na zakupy- powiedział Emmett
-To jak... idziemy?-spytałam mięśniaka
-Może jednak Jazz najpierw cię czegoś nauczy?- Esme podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
-Sadzę że dam radę. To jak?
-No to chodź. Postaram się nie zrobić ci krzywdy.
-Dobrze wiedzieć. Szykuj się na porażkę BRACISZKU
-To idziemy- powiedział Jasper
***5 minut później na polanie***
-Słuchaj możesz się jeszcze wycofać-powiedziała Alice
-Nie dzięki dam radę
-Skoro tak uważasz
Wyszliśmy z Emmettem na środek polanki. Reszta rodzinki usiadła na kamieniu niedaleko. Carlisle wytłumaczył nam zasady. Po chwili powiedział ,,Start!''. Napięłam mięśnie i czekałam aż mnie zaatakuje. Z twarzy nie schodził mi cwaniacki uśmieszek.
,,Wygram to bez problemu''-ta myśl mnie nie opuszczała. Po niespełna 6 sekundach mój przeciwnik zaatakował. Wczepiłam trampki w ziemię tak, że pchnął mnie w tył. Po chwili odepchnęłam go na koniec polany. Szybko wstał i ponownie zaatakował. Tym razem chciał mnie podciąć. Gdy już myślał że upadnę i on wygra zrobiłam piruet w poziomie i wylądowałam na przykurczonych w kalanach nagach tuż przed nim.
Jego mina była komiczna. Był tak zdziwiony że nawet nie zauważył, że wyskoczyłam w górę i uczepiłam się gałęzi drzewa. ,,Biedny" rozglądał się po całej polanie i mnie szukał. Okręciłam się na gałęzi jak na drążku do ćwiczeń. Wyskoczyłam i wylądowałam za nim. Poklepałam go w ramię.
Rozpoczął serię ciosów. Ja tylko ich unikałam- na razie. Po chwili tak się zagapiłam że musiałam zrobić gwiazdę. Znów zaatakował. Tym razem nie tylko on ja też zaczęłam walczyć. Po około 20 sekundach Wyskoczyłam w górę i gdy spadałam kopnęłam go od tyłu w plecy. Upadł.
Powoli podeszłam do niego i podałam mu rękę. Był zaskoczony ale skorzystał z pomocy. Gdy już był na nogach dalej był oniemiały. Cullenowie również patrzyli na nas z rozdziawionymi ustami.
Zaśmiałam się.
-Mówiłam, że wygram-Zaśmiałam się.
-Jak to zrobiłaś?- powiedział Jazz który pierwszy się otrząsnął
-Praktyka czyni mistrza czyż nie?-powiedziałam
-Jaka praktyka?-spytali wszyscy razem
-Tak to jest gdy masz przyjaciela wampira i żyjesz w środowisku rojącym się od tropicieli i na dodatek jeden z nich ma chętkę na twoją krew.Kiedy byłam człowiekiem nie miałam szans w walce ale postanowił mi co nieco pokazać.-odparłam
-Widać, że szybko pojmujesz wiedzę.powiedział Carlisle
-Nie mogę zaprzeczyć.Wracamy?
-Jasne.-Powiedziała Alice.
Całą drogę powrotną rozmawiałam z Jasperem. Powiedział,że jest pod wrażeniem moich umiejętności i jeszcze nie widział żeby ktoś umiał tak dobrze walczyć.
Po powrocie zasiedliśmy przed telewizorem. Po godzinie 22 do domu wrócili Edek i Natlie.
Zostałam im przedstawiona. Później opowiedzieli im ze szczegółami moją walkę z Emmem. Misiek był tak zły że Rose musiała go wziąć na spacer.
-Ja idę na górę.-powiedziałam
-Idź jutro przyjedzie Eleazar i sprawdzi jaki masz dar -powiedziała Esme
-Wspaniale
***następnego dnia***
Wszyscy siedzieli dalej w salonie więc zeszłam do nich.Całą noc poświęciłam na czytanie.Bardzo lubiłam to robić. Lubiłam. Tsa...Ja wręcz to kochałam!
-Cześć wszystkim-przywitałam się.
W salonie oprócz Cullenów byli też...
*********************************************************************************
Przepraszam za długą nieobecność. Postaram się dodawać notki częściej.
czwartek, 16 lutego 2017
4. ,,Zła wiadomość (?)''
,,Zła wiadomość (?)''
-Ja... Przyszedłem, bo chcę ci kogoś przedstawić. Zejdź na dół, zabiorę cię gdzieś.-powiedział i już go nie było.
Szybko zbiegłam po schodach na dół. Krzyknęłam tylko ,,Wychodzę!'' i wyszłam. Szłam sobie powoli do furtki, aż nagle poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę.
-No co tak wolno księżniczko?-zaśmiał się otwierając mi drzwi do czarnego kabrioletu.
-Pamiętaj, że jestem tylko człowiekiem i to moje naturalne tempo- żachnęłam się
Kajusz w odpowiedzi tylko się zaśmiał. Gdy ruszyliśmy, zorientowałam się, że nie wiem gdzie jedziemy! Rozmyślałam tak przez chwilkę. Albo może trochę dużej. Staliśmy na jakiejś polnej drodze prowadzącej do lasu. Gwałtownie zamrugałam. Jak mogłam nie zauważyć, że jesteśmy w lesie?
-Śpiąca królewna się wyspała?-zapytał blondyn
-Księżniczka, śpiąca królewna. Co jeszcze?
-Nie powiem. Jeszcze trochę i sama się przekonasz.-pomógł mi wysiąść
-Wolę nie.
-Zabawna jesteś.Dalej idziemy pieszo. To trochę daleko. Szybciej będzie jak wejdziesz mi na plecy.
-Wampirza prędkość? Super!
Weszłam mu na plecy. To było wspaniałe. Tylko miałam włosy Kajusza na twarzy. Ech... Te jego długie włosy! Bardzo mi się podobało. Co chwila mnie upominał żebym się trzymała, ale i tak było fajnie. Po chwili byliśmy na oświetlonej polance. Nigdy przedtem nie widziałam go w słońcu. Aż do teraz. Jego skóra się świeciła!
-Bardzo ładnie się świecisz- przyznałam
-Dziękuję. Przyprowadziłem cię tu żeby ci coś przekazać.-powiedział
-To mów. Nie lubię długo czekać.
-Jeden z twoich nauczycieli jest wampirem.
-Co ważniejsze jest tropicielem.- powiedział jakiś damski głos. Z cienia wyszła bardzo ładna blondynka. Wampirzyca. Ciekawe kto to? I jak widać nie jest sama. Za ni idą jeszcze trzy osoby.
-Naravi. To jest właśnie druga sprawa.-powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu.-To jest moja żona Athenodora. Za nią idą Jane i Alec bliźniaki o piekielnych darach. A to Demetri.
Pomachałam wszystkim. Jeszcze raz, co? Dary?
-Jakie dary?-spytałam
-Nie powiedział ci?-spytała Athenodora- Dary to takie dodatkowe umiejętności które posiadają niektóre wampiry.-wyjaśniła
-Czy wiesz kto jest w Volturi?- spytali jednocześnie Jane i Alec. Pokiwałam głową.
-Mówiłem jej.-powiedział Kajusz
-Przynajmniej tyle.-rzekła Athenodora
-Teraz ci powiem kto ma jaki dar. Dobrze? - spytał blondyn
-Okej.
-To tak. Aro czyta w myślach za dotknięciem dłoni.-zaczął-Marek wyczuwa więzi międzyludzkie. Jane torturuje wzrokiem. Alec wypuszcza mgłę, która odbiera zmysły. Demetri jest tropicielem. Corin uszczęśliwia. Chelsea majstruje przy emocjach. Afton może być niewidzialny. I tyle ci chyba wystarczy.
-Jeszcze Heidi jest naszym wabikiem.- zaśmiał się Alec. Jane szturchnęła brata w bok.
Nie sądziłam, że ich poznam już teraz. To oznacza zapewne, że coś się stało. Mmm... Ciekawe o co chodzi. Jane szepnęła coś bratu i Dmetriemu na ucho. Podeszła do Athenodory i o coś zapytała. Przynajmniej tak myślę, bo mówiły tak szybko i tak cicho, że nic nie zrozumiałam. Trójka strażników po chwili zniknęła w lesie. Po namyśle Kajusz pobiegł za nimi. Athenodora ciężko westchnęła.
-Naravi?
-Tak?
-Posłuchaj mnie bo to mi przypadło przekazanie ci tej wiadomości.
-Założę się, że to zła wiadomość. Dobrze myślę?
-Po części. Jest też dobra wiadomość... Myślę, że ci się spodoba.
-Możemy przejść do sedna?
-Słuchaj. Wiesz już, że śledzi cię wampir. Tropiciele mają to do siebie, że wybierają cel i za wszelką cenę go zdobywają. Ten uparł się na ciebie. I to koniec złych wiadomości. Dobra natomiast jest taka, że zaraz będzie tu wampir wegetarianin Jasper, który cię przemieni. Zamieszkasz z nim u Cullenów.
-Rozumiem.
-Jak możesz być taka spokojna gdy ja ci tu mówię, że za niedługo będziesz wampirem?
-Czysty dar.
-W takim razie ja już idę ich dogonić. Pamiętaj jak będziesz już 5 miesięcy wampirem musisz przyjechać do Volterry. Zapamiętasz?
-Jasne.
Wampirzyca podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Do widzenia. -szepnęłam gdy mnie puściła
-Do zobaczenia.- Poszła.
***
(pół godziny później)
Czekam, czekam, czekam... czekam. Za ile on się raczy pofatygować tu do mnie?Tak sobie myślę...
-Dzień dobry- powiedział mężczyzna- Nazywam się Jasper Hale. Ty to pewnie Naravi Shea.
-Dzień dobry. Tak to ja.
Spojrzałam na mężczyznę. Był dość wysoki i umięśniony. Miał długie miodowe włosy.
-Pewnie wiesz co cię czeka? Ja dostałem anonimowy list, że będziesz tutaj i mam cię przemienić bo jesteś w niebezpieczeństwie. To prawda?-spytał
-Najszczersza.
-To na co czekamy? Chodź do mnie na plecy. Zabiorę cię do siebie do domu.
-Dobrze.
Po pięciu minutach biegu byliśmy przed wielkim domem.
-Tu mieszkamy. Teraz ty również. Twoje ubrania nie wiem jak ale są u mnie w salonie.
-Jak to?
-Nie wiem ale to jest chyba nie ważnie. Dobrze a więc połóż się tu na kanapie. Ugryzę cię i wstrzyknę ci wampirzy jad.Będzie bolało- ostrzegł
Nie kłamał. Po chwili poczułam ból. Później nic. Nie czułam bólu. Słyszałam tylko, że ktoś wchodzi do domu. Tak, to był mężczyzna. Podszedł do mnie i powiedział, że przemiana się zaczęła. Później Jazz zaczął opowiadać mu historię z listem.
Po jakimś czasie się obudziłam. Wszystko było jakieś takie dziwne. Bardzo dobrze widziałam i słuch mi się poprawił.Podniosłam się bez problemu. Zobaczyłam Jaspera i jakiegoś blondyna.
-Witaj. Jestem Carlisle.
-Dzień dobry.
-Jak się czujesz?Nadal cię boli?
-Czuje się dobrze. Co ma mnie boleć?
-Przemiana jest przecież bardzo bolesna.W twoim przypadku i tak jest dziwnie.
-Niby dlaczego jest dziwnie.
-Twoja przemiana trwała godzinę.-powiedział Jazz
-Mam jakiś dar?-spytałam
-Skąd wiesz o darach? My tego nie możemy określić ale Eleazar mógłby tu pomóc. Wyczuwa dary.-powiedział Carlisle
Nagle drzwi się otwarły.
-Co tu się dzieje...
*********************************************************************************
Uff koniec. Namęczyłam się z tym rozdziałem.
-Ja... Przyszedłem, bo chcę ci kogoś przedstawić. Zejdź na dół, zabiorę cię gdzieś.-powiedział i już go nie było.
Szybko zbiegłam po schodach na dół. Krzyknęłam tylko ,,Wychodzę!'' i wyszłam. Szłam sobie powoli do furtki, aż nagle poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę.
-No co tak wolno księżniczko?-zaśmiał się otwierając mi drzwi do czarnego kabrioletu.
-Pamiętaj, że jestem tylko człowiekiem i to moje naturalne tempo- żachnęłam się
Kajusz w odpowiedzi tylko się zaśmiał. Gdy ruszyliśmy, zorientowałam się, że nie wiem gdzie jedziemy! Rozmyślałam tak przez chwilkę. Albo może trochę dużej. Staliśmy na jakiejś polnej drodze prowadzącej do lasu. Gwałtownie zamrugałam. Jak mogłam nie zauważyć, że jesteśmy w lesie?
-Śpiąca królewna się wyspała?-zapytał blondyn
-Księżniczka, śpiąca królewna. Co jeszcze?
-Nie powiem. Jeszcze trochę i sama się przekonasz.-pomógł mi wysiąść
-Wolę nie.
-Zabawna jesteś.Dalej idziemy pieszo. To trochę daleko. Szybciej będzie jak wejdziesz mi na plecy.
-Wampirza prędkość? Super!
Weszłam mu na plecy. To było wspaniałe. Tylko miałam włosy Kajusza na twarzy. Ech... Te jego długie włosy! Bardzo mi się podobało. Co chwila mnie upominał żebym się trzymała, ale i tak było fajnie. Po chwili byliśmy na oświetlonej polance. Nigdy przedtem nie widziałam go w słońcu. Aż do teraz. Jego skóra się świeciła!
-Bardzo ładnie się świecisz- przyznałam
-Dziękuję. Przyprowadziłem cię tu żeby ci coś przekazać.-powiedział
-To mów. Nie lubię długo czekać.
-Jeden z twoich nauczycieli jest wampirem.
-Co ważniejsze jest tropicielem.- powiedział jakiś damski głos. Z cienia wyszła bardzo ładna blondynka. Wampirzyca. Ciekawe kto to? I jak widać nie jest sama. Za ni idą jeszcze trzy osoby.
-Naravi. To jest właśnie druga sprawa.-powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu.-To jest moja żona Athenodora. Za nią idą Jane i Alec bliźniaki o piekielnych darach. A to Demetri.
Pomachałam wszystkim. Jeszcze raz, co? Dary?
-Jakie dary?-spytałam
-Nie powiedział ci?-spytała Athenodora- Dary to takie dodatkowe umiejętności które posiadają niektóre wampiry.-wyjaśniła
-Czy wiesz kto jest w Volturi?- spytali jednocześnie Jane i Alec. Pokiwałam głową.
-Mówiłem jej.-powiedział Kajusz
-Przynajmniej tyle.-rzekła Athenodora
-Teraz ci powiem kto ma jaki dar. Dobrze? - spytał blondyn
-Okej.
-To tak. Aro czyta w myślach za dotknięciem dłoni.-zaczął-Marek wyczuwa więzi międzyludzkie. Jane torturuje wzrokiem. Alec wypuszcza mgłę, która odbiera zmysły. Demetri jest tropicielem. Corin uszczęśliwia. Chelsea majstruje przy emocjach. Afton może być niewidzialny. I tyle ci chyba wystarczy.
-Jeszcze Heidi jest naszym wabikiem.- zaśmiał się Alec. Jane szturchnęła brata w bok.
Nie sądziłam, że ich poznam już teraz. To oznacza zapewne, że coś się stało. Mmm... Ciekawe o co chodzi. Jane szepnęła coś bratu i Dmetriemu na ucho. Podeszła do Athenodory i o coś zapytała. Przynajmniej tak myślę, bo mówiły tak szybko i tak cicho, że nic nie zrozumiałam. Trójka strażników po chwili zniknęła w lesie. Po namyśle Kajusz pobiegł za nimi. Athenodora ciężko westchnęła.
-Naravi?
-Tak?
-Posłuchaj mnie bo to mi przypadło przekazanie ci tej wiadomości.
-Założę się, że to zła wiadomość. Dobrze myślę?
-Po części. Jest też dobra wiadomość... Myślę, że ci się spodoba.
-Możemy przejść do sedna?
-Słuchaj. Wiesz już, że śledzi cię wampir. Tropiciele mają to do siebie, że wybierają cel i za wszelką cenę go zdobywają. Ten uparł się na ciebie. I to koniec złych wiadomości. Dobra natomiast jest taka, że zaraz będzie tu wampir wegetarianin Jasper, który cię przemieni. Zamieszkasz z nim u Cullenów.
-Rozumiem.
-Jak możesz być taka spokojna gdy ja ci tu mówię, że za niedługo będziesz wampirem?
-Czysty dar.
-W takim razie ja już idę ich dogonić. Pamiętaj jak będziesz już 5 miesięcy wampirem musisz przyjechać do Volterry. Zapamiętasz?
-Jasne.
Wampirzyca podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Do widzenia. -szepnęłam gdy mnie puściła
-Do zobaczenia.- Poszła.
***
(pół godziny później)
Czekam, czekam, czekam... czekam. Za ile on się raczy pofatygować tu do mnie?Tak sobie myślę...
-Dzień dobry- powiedział mężczyzna- Nazywam się Jasper Hale. Ty to pewnie Naravi Shea.
-Dzień dobry. Tak to ja.
Spojrzałam na mężczyznę. Był dość wysoki i umięśniony. Miał długie miodowe włosy.
-Pewnie wiesz co cię czeka? Ja dostałem anonimowy list, że będziesz tutaj i mam cię przemienić bo jesteś w niebezpieczeństwie. To prawda?-spytał
-Najszczersza.
-To na co czekamy? Chodź do mnie na plecy. Zabiorę cię do siebie do domu.
-Dobrze.
Po pięciu minutach biegu byliśmy przed wielkim domem.
-Tu mieszkamy. Teraz ty również. Twoje ubrania nie wiem jak ale są u mnie w salonie.
-Jak to?
-Nie wiem ale to jest chyba nie ważnie. Dobrze a więc połóż się tu na kanapie. Ugryzę cię i wstrzyknę ci wampirzy jad.Będzie bolało- ostrzegł
Nie kłamał. Po chwili poczułam ból. Później nic. Nie czułam bólu. Słyszałam tylko, że ktoś wchodzi do domu. Tak, to był mężczyzna. Podszedł do mnie i powiedział, że przemiana się zaczęła. Później Jazz zaczął opowiadać mu historię z listem.
Po jakimś czasie się obudziłam. Wszystko było jakieś takie dziwne. Bardzo dobrze widziałam i słuch mi się poprawił.Podniosłam się bez problemu. Zobaczyłam Jaspera i jakiegoś blondyna.
-Witaj. Jestem Carlisle.
-Dzień dobry.
-Jak się czujesz?Nadal cię boli?
-Czuje się dobrze. Co ma mnie boleć?
-Przemiana jest przecież bardzo bolesna.W twoim przypadku i tak jest dziwnie.
-Niby dlaczego jest dziwnie.
-Twoja przemiana trwała godzinę.-powiedział Jazz
-Mam jakiś dar?-spytałam
-Skąd wiesz o darach? My tego nie możemy określić ale Eleazar mógłby tu pomóc. Wyczuwa dary.-powiedział Carlisle
Nagle drzwi się otwarły.
-Co tu się dzieje...
*********************************************************************************
Uff koniec. Namęczyłam się z tym rozdziałem.
piątek, 10 lutego 2017
3. ,,Co tu robisz?''
Ciekawe, czy poznam kiedyś żonę Kajusza- Anthenodorę? Czy poznam słynnych złotookich Cullenów? Czy zaprzyjaźnię się z kimś ze straży przybocznej Volturi? Muszę go popytać o tą Jane. Czuję, że kiedyś się z nią zaprzyjaźnię. Po prostu to czuję! Dryń! Dryń! Dryń! Spojrzałam na wyświetlacz komórki. Numer nieznany. Ciekawe kto to?
-Słucham?-powiedziałam odbierając telefon
-Cześć Naravi, co robisz jutro?-padło pytanie
-O to ty Kajuszu! Jutro? Chyba nic, ale muszę się zapytać jak wrócę do domu.
-To ty jeszcze nie wróciłaś?! Byłem u ciebie w domu , twój brat się bardzo martwi i cały czas czeka na ciebie przy drzwiach!-wykrzyczał
-Czemu na mnie krzyczysz? Czekaj, czekaj. Byleś u mnie w domu?! -byłam wstrząśnięta
-Tylko na zewnątrz, spokojnie.
-To zmienia postać rzeczy. -sarknęłam
-Nie obrażaj się. Daleko od domu jesteś?-spytał
-Wchodzę przez furtkę.-powiedziałam
-To dobrze.
-Zadzwonię jak dowiem się czy coś jutro muszę zrobić. Cześć.-pożegnałam się
-Dobrze, pa- rozłączył się
Weszłam do domu. Od razu dopadł do mnie Nexick. Zapowiadała się długa pogadanka. Nie ma co się dziwić. Mówiłam, że wrócę półtorej godziny temu. Muszę się jeszcze na jutro przygotować. Będzie się trzeba pośpieszyć.
-Gdzie byłaś.-zapytał mój bliźniak
-Na spotkaniu.-odparłam.(Co go to obchodzi?)
-Z kim?-był coraz bardziej dociekliwy- I poco?
-Z przyjacielem, żeby porozmawiać. Uprzedzę następne pytanie:byliśmy na boisku. Mogę iść?
-Idź, ale jeszcze porozmawiamy na ten temat.-rzekł groźnie
-Jasne.-rzuciłam za siebie wchodząc do pokoju.
Przebrałam się, uczesałam i ruszyłam na poszukiwania mamy.Znalazłam ją w salonie.Sprzątała.
-Hej. Mamo czy robimy coś jutro?-spytałam się jej
-Nie, raczej nie. Czemu oto pytasz?- no nie znowu przesłuchanie!
-Po prostu chciałabym się z kimś spotkać.-powiedziałam
-Ach tak? Z kim? Gdzie? Po co?-zaczęła się rozkręcać
-Właściwie nic nie jest pewne. Jeśli już to: z przyjacielem, nie wiem gdzie(on wybiera miejsce), żeby porozmawiać.-odpowiedziałam cierpliwie
-Więc dobrze. Idź spać.- odparła
-Jeszcze tylko zadzwonię. Dobranoc!-i wyszłam
Wróciłam do pokoju, umyłam się, przebrałam i zadzwoniłam do Kajusza. Po wykonaniu tych czynności położyłam się spać.
***
Wstałam bardzo wcześnie. Postanowiłam iść się odświeżyć i przebrać w przygotowane wcześniej ubrania. Postawiłam na: czarne spodnie z dziurami na kolanach, czerwoną bawełnianą bluzkę z krótkim rękawkiem, czarną ramoneskę, białe nike i szary komin. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Gdy usiadłam na łóżku usłyszałam, że ktoś jest w pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam ...Kajusza!
-Co tu robisz? -spytałam
-Ja...
*********************************************************************************
Mam nadzięje, że się podobało :P . Proszę o komentarze!
-Słucham?-powiedziałam odbierając telefon
-Cześć Naravi, co robisz jutro?-padło pytanie
-O to ty Kajuszu! Jutro? Chyba nic, ale muszę się zapytać jak wrócę do domu.
-To ty jeszcze nie wróciłaś?! Byłem u ciebie w domu , twój brat się bardzo martwi i cały czas czeka na ciebie przy drzwiach!-wykrzyczał
-Czemu na mnie krzyczysz? Czekaj, czekaj. Byleś u mnie w domu?! -byłam wstrząśnięta
-Tylko na zewnątrz, spokojnie.
-To zmienia postać rzeczy. -sarknęłam
-Nie obrażaj się. Daleko od domu jesteś?-spytał
-Wchodzę przez furtkę.-powiedziałam
-To dobrze.
-Zadzwonię jak dowiem się czy coś jutro muszę zrobić. Cześć.-pożegnałam się
-Dobrze, pa- rozłączył się
Weszłam do domu. Od razu dopadł do mnie Nexick. Zapowiadała się długa pogadanka. Nie ma co się dziwić. Mówiłam, że wrócę półtorej godziny temu. Muszę się jeszcze na jutro przygotować. Będzie się trzeba pośpieszyć.
-Gdzie byłaś.-zapytał mój bliźniak
-Na spotkaniu.-odparłam.(Co go to obchodzi?)
-Z kim?-był coraz bardziej dociekliwy- I poco?
-Z przyjacielem, żeby porozmawiać. Uprzedzę następne pytanie:byliśmy na boisku. Mogę iść?
-Idź, ale jeszcze porozmawiamy na ten temat.-rzekł groźnie
-Jasne.-rzuciłam za siebie wchodząc do pokoju.
Przebrałam się, uczesałam i ruszyłam na poszukiwania mamy.Znalazłam ją w salonie.Sprzątała.
-Hej. Mamo czy robimy coś jutro?-spytałam się jej
-Nie, raczej nie. Czemu oto pytasz?- no nie znowu przesłuchanie!
-Po prostu chciałabym się z kimś spotkać.-powiedziałam
-Ach tak? Z kim? Gdzie? Po co?-zaczęła się rozkręcać
-Właściwie nic nie jest pewne. Jeśli już to: z przyjacielem, nie wiem gdzie(on wybiera miejsce), żeby porozmawiać.-odpowiedziałam cierpliwie
-Więc dobrze. Idź spać.- odparła
-Jeszcze tylko zadzwonię. Dobranoc!-i wyszłam
Wróciłam do pokoju, umyłam się, przebrałam i zadzwoniłam do Kajusza. Po wykonaniu tych czynności położyłam się spać.
***
Wstałam bardzo wcześnie. Postanowiłam iść się odświeżyć i przebrać w przygotowane wcześniej ubrania. Postawiłam na: czarne spodnie z dziurami na kolanach, czerwoną bawełnianą bluzkę z krótkim rękawkiem, czarną ramoneskę, białe nike i szary komin. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Gdy usiadłam na łóżku usłyszałam, że ktoś jest w pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam ...Kajusza!
-Co tu robisz? -spytałam
-Ja...
*********************************************************************************
Mam nadzięje, że się podobało :P . Proszę o komentarze!
czwartek, 9 lutego 2017
2. ,,Wampir?Super!''
Nie wierze co to ma być?! ale może od początku.
-....Wampir.-odparł Kajusz
-Wampir? Żartujesz sobie ze mnie?! To nie jest śmieszne! Może ty też jesteś wampirem co?! -wydarłam się na niego.(nie ładnie jest tak sobie ze mnie żartować)
-Tak po prawdzie-uciął- To tak, jestem wampirem i to w dodatku czymś na wzór króla- zaśmiał się
-Dobra ja mam dość przyjdę tu jutro a ty mi wszystko wyjaśnisz. Cześć-powiedziałam. muszę to sobie przemyśleć.
-Dobra to część.
Mam kompletny mętlik w głowie. Co mam o tym myśleć? Myślałam że to spoko facet. A tu co? Chyba że...... Nie to niedorzeczne! On nie może być wampirem. Mimo że wierzę w wampiry , to to jest co najmniej dziwne! Teraz położę się spać i wszystko przemyślę. Ale co tu do myślenia najwyżej ich świat mnie wzywa. Super! Będę wampirem! Dobra idę spać, muszę być wyspana.
***
(nazajutrz, w umówionym miejscu)
-Dzień dobry Kajuszu -przywitałam się z nim.
-O cześć! -uśmiechnął się do mnie- To jak zaczynamy?-widział że mu potaknęłam więc ciągnął dalej-Co chcesz wiedzieć? Pytaj śmiało.
-No to tak. Jesteś wampirem? -chciałam potwierdzenia.
-Tak jestem wampirem -zaśmiał się
-Ok. Żywisz się ludzką krwią...
-Tak.
-To było stwierdzenie nie pytanie. Nie przerywaj mi!-zganiłam go.
-Dobrze już nie będę -przyznał
-Wracając. Żywisz się ludzką krwią, czy nie jest to dla mnie zagrożenie kiedy się na przykład zatnę kartką papieru? -zapytałam. Co jak co ale to musiałam, po prostu musiałam wiedzieć.
-Nie skrzywdzę cię mam ponad 3000 lat więc spokojnie. Zaciąć kartką papieru? Zadziwiasz mnie. Nie dam ci żadnej kartki. -wybuchnął śmiechem.
-Tak bardzo zabawne. Sam powiedziałeś że mam zadawać pytania. -powiedziałam urażona
-No dobrze już dobrze. Pytaj dalej.-zaproponował
-Jak? Ja nie wiem o co pytać ale dobrze. Czy możecie żywić się tylko krwią ludzi?-spytałam.
-Nie ale wolimy taką. Niektórzy wolą krew zwierzęcą, na przykład tacy Cullenowie. -odpowiedział
-Czuję że kiedyś poznam tych słynnych Cullenów. Dobrze. Skąd jesteś, abo raczej gdzie mieszkasz obecnie? -muszę koniecznie wiedzieć o nim jak najwięcej.
-Obecnie mieszkam wraz z klanem w Volterze we Włoszech. -odpowiedział blondyn (widać bardzo łatwo mówi o sobie tak jak ja)
-Kto wchodzi w skład tego klanu?
-Jest nas bardzo dużo, Mamy liczną straż sama rozumiesz na wojny i inne ważne misje -odparł-wymienię ci może tych co ważniejszych-To tak jest Aro i Marek (są to można tak powiedzieć moi przyszywani bracia), jest Sulpicia (żona Ara),moja żona Anthenodora i kiedyś była także żona Marka Didyme lecz Aro zabił swoją siostrę w przypływie gniewu. -odparł lekko tracąc na humorze wspominając żonę brata.
-No dobrze. Mówiłeś też coś o straży...?
-Ach tak racja.-przytaknął-To z tych ważniejszych są ,,piekielne bliźnięta'' Jane i Alec, Demetri, Felix, Chelsea, Afton, Renata, Corin, Heidi, Santiego... I reszta już mniej ważni.-powiedział
-To może powiedz mi ... hm. Powiedz mi o wampirach bo nie wiem o co pytać.-przyznałam.
-Tak będzie chyba szybciej-odpowiedział.- No dobrze to tak; nie śpimy, nie jemy ludzkiego jedzenia, iskrzymy się na słońcu i nasze oczy mają czerwony bądź złoty odcień ( w zależności od krwi jaką spożywamy)
-Czyli tacy Cullenowie mają złote oczy dobrze rozumiem? -zapytałam Kajusza.
-Szybko pojmujesz muszę przyznać że myślałem że nie zrozumiesz.- uśmiechnął się
-Mam jeszcze pytanie....
-Jakie? -zapytał wyraźnie go ciekaw.
-Jak się tworzy wampiry?-tylko tego nie wiedziałam tak mi się przynajmniej wydawało.
-Wampiry się nie rodzą bo nie możemy mieć dzieci-tu mnie zdziwił- wampiry się tworzy za pomocą jadu.
-Rozumiem.Dobrze ja już muszę iść. Spotkamy się jeszcze? -spytałam
-Prędzej niż myślisz- uśmiechnął się
- To cześć
- Do zobaczenia Naravi - pomachał mi i już go nie było
Co to było?! On się rozpłynął!
-O i jeszcze zapomniałem. Jesteśmy super szybcy i silni. Pa
Ciekawe kiedy się znowu spotkamy. Jedno wiem na pewno. Mianowicie jeszcze wielu rzeczy o wampirach muszę się dowiedzieć. Będę czekać na te chwilę. Ale teraz czas wracać do domu na obiad.Niesamowite! Mam przyjaciela wampira! Ale nie trudno się domyślić że muszę to zachować dla siebie. Kajusz to wampir? Super!
-....Wampir.-odparł Kajusz
-Wampir? Żartujesz sobie ze mnie?! To nie jest śmieszne! Może ty też jesteś wampirem co?! -wydarłam się na niego.(nie ładnie jest tak sobie ze mnie żartować)
-Tak po prawdzie-uciął- To tak, jestem wampirem i to w dodatku czymś na wzór króla- zaśmiał się
-Dobra ja mam dość przyjdę tu jutro a ty mi wszystko wyjaśnisz. Cześć-powiedziałam. muszę to sobie przemyśleć.
-Dobra to część.
Mam kompletny mętlik w głowie. Co mam o tym myśleć? Myślałam że to spoko facet. A tu co? Chyba że...... Nie to niedorzeczne! On nie może być wampirem. Mimo że wierzę w wampiry , to to jest co najmniej dziwne! Teraz położę się spać i wszystko przemyślę. Ale co tu do myślenia najwyżej ich świat mnie wzywa. Super! Będę wampirem! Dobra idę spać, muszę być wyspana.
***
(nazajutrz, w umówionym miejscu)
-Dzień dobry Kajuszu -przywitałam się z nim.
-O cześć! -uśmiechnął się do mnie- To jak zaczynamy?-widział że mu potaknęłam więc ciągnął dalej-Co chcesz wiedzieć? Pytaj śmiało.
-No to tak. Jesteś wampirem? -chciałam potwierdzenia.
-Tak jestem wampirem -zaśmiał się
-Ok. Żywisz się ludzką krwią...
-Tak.
-To było stwierdzenie nie pytanie. Nie przerywaj mi!-zganiłam go.
-Dobrze już nie będę -przyznał
-Wracając. Żywisz się ludzką krwią, czy nie jest to dla mnie zagrożenie kiedy się na przykład zatnę kartką papieru? -zapytałam. Co jak co ale to musiałam, po prostu musiałam wiedzieć.
-Nie skrzywdzę cię mam ponad 3000 lat więc spokojnie. Zaciąć kartką papieru? Zadziwiasz mnie. Nie dam ci żadnej kartki. -wybuchnął śmiechem.
-Tak bardzo zabawne. Sam powiedziałeś że mam zadawać pytania. -powiedziałam urażona
-No dobrze już dobrze. Pytaj dalej.-zaproponował
-Jak? Ja nie wiem o co pytać ale dobrze. Czy możecie żywić się tylko krwią ludzi?-spytałam.
-Nie ale wolimy taką. Niektórzy wolą krew zwierzęcą, na przykład tacy Cullenowie. -odpowiedział
-Czuję że kiedyś poznam tych słynnych Cullenów. Dobrze. Skąd jesteś, abo raczej gdzie mieszkasz obecnie? -muszę koniecznie wiedzieć o nim jak najwięcej.
-Obecnie mieszkam wraz z klanem w Volterze we Włoszech. -odpowiedział blondyn (widać bardzo łatwo mówi o sobie tak jak ja)
-Kto wchodzi w skład tego klanu?
-Jest nas bardzo dużo, Mamy liczną straż sama rozumiesz na wojny i inne ważne misje -odparł-wymienię ci może tych co ważniejszych-To tak jest Aro i Marek (są to można tak powiedzieć moi przyszywani bracia), jest Sulpicia (żona Ara),moja żona Anthenodora i kiedyś była także żona Marka Didyme lecz Aro zabił swoją siostrę w przypływie gniewu. -odparł lekko tracąc na humorze wspominając żonę brata.
-No dobrze. Mówiłeś też coś o straży...?
-Ach tak racja.-przytaknął-To z tych ważniejszych są ,,piekielne bliźnięta'' Jane i Alec, Demetri, Felix, Chelsea, Afton, Renata, Corin, Heidi, Santiego... I reszta już mniej ważni.-powiedział
-To może powiedz mi ... hm. Powiedz mi o wampirach bo nie wiem o co pytać.-przyznałam.
-Tak będzie chyba szybciej-odpowiedział.- No dobrze to tak; nie śpimy, nie jemy ludzkiego jedzenia, iskrzymy się na słońcu i nasze oczy mają czerwony bądź złoty odcień ( w zależności od krwi jaką spożywamy)
-Czyli tacy Cullenowie mają złote oczy dobrze rozumiem? -zapytałam Kajusza.
-Szybko pojmujesz muszę przyznać że myślałem że nie zrozumiesz.- uśmiechnął się
-Mam jeszcze pytanie....
-Jakie? -zapytał wyraźnie go ciekaw.
-Jak się tworzy wampiry?-tylko tego nie wiedziałam tak mi się przynajmniej wydawało.
-Wampiry się nie rodzą bo nie możemy mieć dzieci-tu mnie zdziwił- wampiry się tworzy za pomocą jadu.
-Rozumiem.Dobrze ja już muszę iść. Spotkamy się jeszcze? -spytałam
-Prędzej niż myślisz- uśmiechnął się
- To cześć
- Do zobaczenia Naravi - pomachał mi i już go nie było
Co to było?! On się rozpłynął!
-O i jeszcze zapomniałem. Jesteśmy super szybcy i silni. Pa
Ciekawe kiedy się znowu spotkamy. Jedno wiem na pewno. Mianowicie jeszcze wielu rzeczy o wampirach muszę się dowiedzieć. Będę czekać na te chwilę. Ale teraz czas wracać do domu na obiad.Niesamowite! Mam przyjaciela wampira! Ale nie trudno się domyślić że muszę to zachować dla siebie. Kajusz to wampir? Super!
środa, 8 lutego 2017
Prolog. ,,Kto to?''
,,Kto to?'' -To pytanie zadaję sobie od 10 minut patrząc na wysokiego blondyna, który cały czas się na mnie gapi.
Tak właściwie to najpierw musisz się czegoś o mnie i zaistniałej sytuacji dowiedzieć. A więc- wiem że zdania nie zaczyna się od a więc ale trudno- nazywam się Naravi Shea, mam 13 lat i mieszkam w Olsztynie- to taka miejscowość obok Częstochowy- moi rodzice nie mają dla mnie czasu i zajmują się tylko moją 10 letnią siostrą. Właśnie dowiedziałam się że mam brata bliźniaka Nexicka. Dowiedziałam się o tym dopiero teraz! Na szczęście moi rodzice mają trochę rozumu i gdy dowiedzieli się że ich zaginiony 13 lat wcześniej syn jest w miejscowym domu dziecka od razu po niego pojechali i przywieźli do domu. Wiem co sobie pewnie teraz myślisz, że jestem zła na rodziców i na brata. To nieprawda! Właśnie czekam na niego bo kończy trening piłki nożnej.
Wracając do tematu jestem teraz w tym klubie z moja przyjaciółką Mią, która zgodziła się mi towarzyszyć. Nagle poczułam szturchnięcie łokciem.
-Naravi, znasz tego gościa? -Moja przyjaciółka wyglądała na przestraszoną.
-Którego? -zapytałam
-No jak to którego? Tego blondyna rzecz jasna! -Udała obrażoną! Jakby było za co!
- Jakiego blondyna.... A tego? nie, nie znam go, a co?
- Cały czas się na ciebie gapi!- Jej obraza przeszłam w paniczny strach.
-Spokojnie Mia. załatwię to. -tylko pytanie jak-Pomyślałam.
Kto to? Może to jakiś znajomy rodziców a ja go nie poznałam? Nie na pewno to nie to.Ja znam wszystkich znajomych rodziców. Już wiem! Jak będę sama to zapytam kim jest! Super to plan już mam teraz zostaje wykonanie.
Mia poszła pogratulować chłopakom nawet nie wiem czego! Tak się zamyśliłam że nie zwróciłam uwagi. Nagle poczułam czyjąś zimną dłoń na moim ramieniu. Odrazy się odwróciłam żeby sprawdzić kto to.
Odwracam się i nie mogę uwierzyć. To ten -na oko 25-letni blondyn!
-Dzień dobry. -odparł pięknym aksamitnym głosem.
-Dzień dobry-odparłam- Przepraszam czy my się znamy?
-Nie raczej nie- uśmiechnął się do mnie- Nazywam się Kajusz Volturi.
-Ja jestem Naravi Shea.
- Wiem jak się nazywasz -zaśmiał się szczerze
- W takim razie mógłby mi Pan powiedzieć skąd? -zapytałam szczerze zdziwiona że wie jak się nazywam.
-Powiem Ci, ale nie teraz i nie tutaj... I nie mów do mnie per pan..- Rzucił tajemniczo
-To może jutro wcześniej kończę lekcje moi rodzice nie wiedzą? -zaproponowałam
-Mi pasuje ale przyjdź sama tylko ty możesz wiedzieć tylko ty jesteś w niebezpieczeństwie. -Stwierdził
Teraz to się wystraszyłam niebezpieczeństwo?
-Przyjdę tu o 14.00. Co to za niebezpieczeństwo? -zapytałam Kajusza
-Śledzi cię..........
Tak właściwie to najpierw musisz się czegoś o mnie i zaistniałej sytuacji dowiedzieć. A więc- wiem że zdania nie zaczyna się od a więc ale trudno- nazywam się Naravi Shea, mam 13 lat i mieszkam w Olsztynie- to taka miejscowość obok Częstochowy- moi rodzice nie mają dla mnie czasu i zajmują się tylko moją 10 letnią siostrą. Właśnie dowiedziałam się że mam brata bliźniaka Nexicka. Dowiedziałam się o tym dopiero teraz! Na szczęście moi rodzice mają trochę rozumu i gdy dowiedzieli się że ich zaginiony 13 lat wcześniej syn jest w miejscowym domu dziecka od razu po niego pojechali i przywieźli do domu. Wiem co sobie pewnie teraz myślisz, że jestem zła na rodziców i na brata. To nieprawda! Właśnie czekam na niego bo kończy trening piłki nożnej.
Wracając do tematu jestem teraz w tym klubie z moja przyjaciółką Mią, która zgodziła się mi towarzyszyć. Nagle poczułam szturchnięcie łokciem.
-Naravi, znasz tego gościa? -Moja przyjaciółka wyglądała na przestraszoną.
-Którego? -zapytałam
-No jak to którego? Tego blondyna rzecz jasna! -Udała obrażoną! Jakby było za co!
- Jakiego blondyna.... A tego? nie, nie znam go, a co?
- Cały czas się na ciebie gapi!- Jej obraza przeszłam w paniczny strach.
-Spokojnie Mia. załatwię to. -tylko pytanie jak-Pomyślałam.
Kto to? Może to jakiś znajomy rodziców a ja go nie poznałam? Nie na pewno to nie to.Ja znam wszystkich znajomych rodziców. Już wiem! Jak będę sama to zapytam kim jest! Super to plan już mam teraz zostaje wykonanie.
Mia poszła pogratulować chłopakom nawet nie wiem czego! Tak się zamyśliłam że nie zwróciłam uwagi. Nagle poczułam czyjąś zimną dłoń na moim ramieniu. Odrazy się odwróciłam żeby sprawdzić kto to.
Odwracam się i nie mogę uwierzyć. To ten -na oko 25-letni blondyn!
-Dzień dobry. -odparł pięknym aksamitnym głosem.
-Dzień dobry-odparłam- Przepraszam czy my się znamy?
-Nie raczej nie- uśmiechnął się do mnie- Nazywam się Kajusz Volturi.
-Ja jestem Naravi Shea.
- Wiem jak się nazywasz -zaśmiał się szczerze
- W takim razie mógłby mi Pan powiedzieć skąd? -zapytałam szczerze zdziwiona że wie jak się nazywam.
-Powiem Ci, ale nie teraz i nie tutaj... I nie mów do mnie per pan..- Rzucił tajemniczo
-To może jutro wcześniej kończę lekcje moi rodzice nie wiedzą? -zaproponowałam
-Mi pasuje ale przyjdź sama tylko ty możesz wiedzieć tylko ty jesteś w niebezpieczeństwie. -Stwierdził
Teraz to się wystraszyłam niebezpieczeństwo?
-Przyjdę tu o 14.00. Co to za niebezpieczeństwo? -zapytałam Kajusza
-Śledzi cię..........
Subskrybuj:
Posty (Atom)