,,Utalentowana w walce''
-Co tu się dzieje?-spytała kobieta która weszła do domu.
Z opowieści Kajusza wiem, że to była Esme-żona Carlisle'a. Esme ma karmelowe włosy i ładne krągłości.Zaraz za nią przez drzwi weszli: niska dziewczyna o chochlikowatej twarzyczce -Alice żona Jaspera- piękna blondynka Rosalie Hale i ciemnowłosy mięśniak Emmett.
Wszyscy patrzyli to na mnie to na moich towarzyszy. Byli zdziwieni. Nie dziwię im się. Sama byłabym zdziwiona gdybym zobaczyła w swoim domu obcą osobę normalnie rozmawiającą i innymi członkami rodziny.
-Kochani to jest Naravi-przedstawił mnie Carlisle.-Jazz ją przemienił, będzie z nami mieszkać- oznajmił blondyn.
-To wspaniale!- ucieszyła się Esme.
-Też się cieszę.-powiedziałam przytulając kobietę
Później przywitała mnie Alice i Rose. Na koniec podszedł do mnie Emm. Wziął mnie w ramiona i zamknął w jego niedźwiedzim uścisku.
-No to jak SIOSTRUNIO... Kiedy idziemy powalczyć?
-Kochanie, może daj jej się najpierw nauczyć jak się bronić...-uspokajała go Rosalie
-Nie, spoko dam radę
-Tak na marginesie gdzie są Edward i Natlie? (u mnie Edward rozwiódł się z bellą :D)- spytała Alice
-Wzięła biedaka na zakupy- powiedział Emmett
-To jak... idziemy?-spytałam mięśniaka
-Może jednak Jazz najpierw cię czegoś nauczy?- Esme podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
-Sadzę że dam radę. To jak?
-No to chodź. Postaram się nie zrobić ci krzywdy.
-Dobrze wiedzieć. Szykuj się na porażkę BRACISZKU
-To idziemy- powiedział Jasper
***5 minut później na polanie***
-Słuchaj możesz się jeszcze wycofać-powiedziała Alice
-Nie dzięki dam radę
-Skoro tak uważasz
Wyszliśmy z Emmettem na środek polanki. Reszta rodzinki usiadła na kamieniu niedaleko. Carlisle wytłumaczył nam zasady. Po chwili powiedział ,,Start!''. Napięłam mięśnie i czekałam aż mnie zaatakuje. Z twarzy nie schodził mi cwaniacki uśmieszek.
,,Wygram to bez problemu''-ta myśl mnie nie opuszczała. Po niespełna 6 sekundach mój przeciwnik zaatakował. Wczepiłam trampki w ziemię tak, że pchnął mnie w tył. Po chwili odepchnęłam go na koniec polany. Szybko wstał i ponownie zaatakował. Tym razem chciał mnie podciąć. Gdy już myślał że upadnę i on wygra zrobiłam piruet w poziomie i wylądowałam na przykurczonych w kalanach nagach tuż przed nim.
Jego mina była komiczna. Był tak zdziwiony że nawet nie zauważył, że wyskoczyłam w górę i uczepiłam się gałęzi drzewa. ,,Biedny" rozglądał się po całej polanie i mnie szukał. Okręciłam się na gałęzi jak na drążku do ćwiczeń. Wyskoczyłam i wylądowałam za nim. Poklepałam go w ramię.
Rozpoczął serię ciosów. Ja tylko ich unikałam- na razie. Po chwili tak się zagapiłam że musiałam zrobić gwiazdę. Znów zaatakował. Tym razem nie tylko on ja też zaczęłam walczyć. Po około 20 sekundach Wyskoczyłam w górę i gdy spadałam kopnęłam go od tyłu w plecy. Upadł.
Powoli podeszłam do niego i podałam mu rękę. Był zaskoczony ale skorzystał z pomocy. Gdy już był na nogach dalej był oniemiały. Cullenowie również patrzyli na nas z rozdziawionymi ustami.
Zaśmiałam się.
-Mówiłam, że wygram-Zaśmiałam się.
-Jak to zrobiłaś?- powiedział Jazz który pierwszy się otrząsnął
-Praktyka czyni mistrza czyż nie?-powiedziałam
-Jaka praktyka?-spytali wszyscy razem
-Tak to jest gdy masz przyjaciela wampira i żyjesz w środowisku rojącym się od tropicieli i na dodatek jeden z nich ma chętkę na twoją krew.Kiedy byłam człowiekiem nie miałam szans w walce ale postanowił mi co nieco pokazać.-odparłam
-Widać, że szybko pojmujesz wiedzę.powiedział Carlisle
-Nie mogę zaprzeczyć.Wracamy?
-Jasne.-Powiedziała Alice.
Całą drogę powrotną rozmawiałam z Jasperem. Powiedział,że jest pod wrażeniem moich umiejętności i jeszcze nie widział żeby ktoś umiał tak dobrze walczyć.
Po powrocie zasiedliśmy przed telewizorem. Po godzinie 22 do domu wrócili Edek i Natlie.
Zostałam im przedstawiona. Później opowiedzieli im ze szczegółami moją walkę z Emmem. Misiek był tak zły że Rose musiała go wziąć na spacer.
-Ja idę na górę.-powiedziałam
-Idź jutro przyjedzie Eleazar i sprawdzi jaki masz dar -powiedziała Esme
-Wspaniale
***następnego dnia***
Wszyscy siedzieli dalej w salonie więc zeszłam do nich.Całą noc poświęciłam na czytanie.Bardzo lubiłam to robić. Lubiłam. Tsa...Ja wręcz to kochałam!
-Cześć wszystkim-przywitałam się.
W salonie oprócz Cullenów byli też...
*********************************************************************************
Przepraszam za długą nieobecność. Postaram się dodawać notki częściej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz